czwartek, 27 grudnia 2012

Co będziemy wspominać?


Pamiętam z wczesnych lat dziecięcych spotkania towarzyskie moich rodziców. Dorośli, często już pobrani i dzieciaci, zbierali się w gronie przyjaciół na długich rozmowach przy kawie, przekąskach, czasem czymś mocniejszym. Pociechy puszczali samopas, aby w kąciku oddały się swoim własnym sprawom. Dyskusje ciągnęły się do późnych godzin nocnych, nieraz do momentu kiedy zmęczona harcami dzieciarnia, na wpół śpiąca, musiała być na rękach zanoszona do samochodów i odwożona do domu. 

Zdarzało się, że rozmowy dorosłych schodziły na wspomnienia z dzieciństwa. To były ciekawe czasy – Polska Ludowa, lata prosperity, potem kryzys, Solidarność i stan wojenny. Świat niestabilny, zmieniający się jak w kalejdoskopie, wypełniony dobrami, których dziś się już nie uświadczy. Dorośli wspominali zatem gwiazdy młodości – Rodowiczkę, Niemena i Czerwone Gitary. Dorzucali do tego kultowe produkcje, zarówno te z rzadka przeciekające z Zachodu – jak „Bonanza”, „Niewolnica Izaura” – jak i rodzime – „Czterej Pancerni” i „Wojna domowa”. Przypominano sobie charakterystyczną modę z dużymi okularami, koszulami flanelowymi i wymarzonymi ciuchami z peweksu. Rozpływano się nad niepowtarzalnymi smakami dzieciństwa, jak deficytowe pomarańcze, oranżada czy kryzysowy produkt czekoladopodobny. 

Wspomnienia ożywały, a my, młodziutkie latorośle, niby zajmowaliśmy się własnymi zabawami, ale również przysłuchiwaliśmy się od czasu do czasu. Nic dziwnego, opowieści były dla nas jak baśnie ze świata zupełnie nam przecież nieznanego. I zawsze wtedy znajdował się ktoś, kto, zauważywszy nasze dziecięce zainteresowanie, rzucał ku nam, ni to ze współczuciem, ni to z wyższością, zdanie – Wasze pokolenie będzie pokrzywdzone. 

Widząc nasze nierozumiejące spojrzenia dodawał – Jesteście wychowani na dobrobycie. Nie będziecie mieli czego wspominać. 

Minęło kilkanaście lat. Teraz to ja i moi rówieśnicy zbieramy się na towarzyskich spotkaniach. Zdarza się, że rozmowy schodzą na wspomnienia z dzieciństwa. To były ciekawe czasy – ostatnia dekada wieku, początek kapitalizmu i popeerelowski kraj zachłystujący się Zachodem. Świat niestabilny, zmieniający się jak w kalejdoskopie, wypełniony dobrami, których dziś się już nie uświadczy. Wspominamy zatem produkcje kinowe i telewizyjne, zwłaszcza te zagraniczne z lat osiemdziesiątych, docierające do nas z opóźnieniem – choćby „MacGyver” i „Drużyna A”. Śmiejemy się z gwiazd i seriali, takich jak „Backstreet Boys” i „Dynastia”, które wtedy były kultowe, a dziś są synonimem kiczu. Dorzucamy nietypowe rozrywki i pasje kolekcjonerskie: Tazzo’sy, karteczki do segregatorów, gry w gumę, państwa-miasta, podchody. Przypominają się różne artykuły spożywcze, jak soki w woreczkach, lody w kulkach, gumy Shock – tak przez nas uwielbiane, a wyklinane przez dietetyków. Wspominamy też kultowe kreskówki o superbohaterach, stare animacje studia Se-Ma-For i wchodzące wtedy dopiero na nasz rynek pierwsze mangi i anime. Rozpływamy się nad kiczowatą modą w stylu butów z diodami, legginsów w nadruki z postaciami z bajek i fryzur na trwałej. 

Wspomnienia ożywają, rozmowa nabiera kolorów, twarze się rozmarzają. I zawsze wtedy w ten nastrój wbija się ktoś ze zdaniem: - Kolejne pokolenie będzie pokrzywdzone. 

- Co? – doda widząc moje nierozumiejące spojrzenie – No przecież sama powiedz. Czy oni będą mieli co wspominać?

niedziela, 2 grudnia 2012

Szkice archiwalne: z "Subkultury"

Nie będę ukrywać, że życie akademickie, choć oficjalnie już za mną, dostarczało i wciąż dostarcza mi wielu cennych inspiracji...

Dziś kolejny obrazek wygrzebany z dna folderu. Jest to komiks z cyklu historyjek, nazywanego przeze mnie "Subkulturą", a traktującego o czterech koleżkach - hipisie, metalu, rastafarianinie i skejcie. Odcinek ten powstał przed pięciu laty na zajęciach z geodezji. W rolach głównych: metal Gicał i rastaman Ali.