Lala, jak jej pseudonim wskazuje (nie mylić z lalką, laleczką bądź barbie - czyli osobą próżną i bez charakteru), jest miłą, wdzięczną i dobroduszną istotką, która muchy by nie skrzywdziła. Nie przeklina, nie krzyczy, nie kłóci się, dla każdego ma miłe słowo i o los każdego się przejmuje - taka prawdziwa lala do przytulania.
Tak nam się przynajmniej na początku wydawało... Bo później na pewnym plenerze w Lądku poznaliśmy Lalę z zupełnie innej, mrocznej strony.
Lato było wtedy upalne i wilgotne, a tym samym obfitujące w komary. Parszywe insekty co noc wykonywały nad nami manewry lotnicze, zjadając nas żywcem i nie pozwalając spać. Aż pewnej nocy Lala zerwała się z łóżka z hasłem "K***a, zabiję te suki!", zapaliła światło, chwyciła poduszkę i z żądzą mordu w oczach rzuciła się skakać po łóżkach (i po nas). Zrobiło to na nas piorunujące wrażenie.
Jeszcze jedną inspiracją do stworzenia komiksu była anegdota opowiedziana nam przez jednego z wykładowców parę lat później, z której wynikało, że w okolicach Głogowa (miejsca zamieszkania Lali) składowano niegdyś żużel miedziany o właściwościach radioaktywnych. Albo jakoś tak?...
No, i zanim zaczniecie czytać warto jeszcze wspomnieć, że Lala ma włosy rude, w kolorze miedzianym, co wielu z jej znajomych często w żartach wiąże z faktem, że Głogów jest prężnym ośrodkiem hutnictwa miedzi.





