środa, 11 kwietnia 2012

Madame Pytia


Studiując na mojej Jedynie Słusznej, Dobrej I Hojnej Uczelni nieraz zastanawiam się jakim cudem w jednym miejscu można zgromadzić taką ilość, hmmm, nazwijmy to: niezwykłych osobowości. Przemyśleniami dzielę się z towarzyszami niedoli, którzy również dochodzą do wniosku, że osoba rekrutująca prowadzących na uniwerek – wszelkich doktorów, magistrów, profesorów, a nawet panie wydające kurtki w szatni – musi przeprowadzać naprawdę ostrą selekcję. I zapewne jedynym wyznacznikiem użyteczności kandydatów jest dziwaczność. Im jej więcej, tym szanse przyjęcia na stanowisko rosną. 

Ot, chociażby taka pani Pytia. Przydomek swój otrzymała, gdyż zgodnie z Bossą doszłyśmy do wniosku, że pretensjonalnie brzmiąca nazwa nieprzytomnej kapłanki wpadającej w trans idealnie do niej pasuje. 

Madame Pytii nie można rozpatrywać w kategorii osoby, gdyż nie jest ona osobą. Jest zjawiskiem. Niezwykłą, eteryczną istotą, która przez jakąś niebotyczną pomyłkę znalazła się w biologicznym ciele. I, mimo posiadania tegoż ciała, nadal jej dusza w owym eterze się unosi, żyje, mieszka, oddycha, je, śpi i tak dalej. Raz na jakiś czas pani Pytia nawiązuje kontakt ze światem materialnym – w tym także z nami – ale jest to kontakt z dystansu, przez grube zasłony jej własnego, uduchowionego świata. Ubiera się Madame Pytia zdecydowanie nietypowo (tak! To ONA jest chodzącą definicją określenia „ubierać się nietypowo”, nie jacyśtam hipsterzy czy studenci ASP, którzy przy niej mogą być reklamą odzieżowych fast-foodów!), nietypowo się zachowuje i nietypowo wyraża. 

I byłaby sobie pani Pytia taką malowniczą ciekawostką uczelni, dziwaczną, może nawet zabawną, gdyby nie to, że od czasu do czasu jej eteryczne jestestwo musi się zderzyć z rzeczywistością. I są to zderzenia bardzo bolesne. Zwłaszcza dla rzeczywistości. Bowiem na podstawie całego wyżej opisu łatwo wywnioskować jakim pedagogiem jest Pytia. Pani prowadząca zawsze patrzy na świat tylko ze swojego punktu widzenia, program zajęć ustala według własnego widzimisię i uczy tego, co uzna za słuszne, a nie tego, co byłoby nam, studentom, przydatne. Wszelkie próby dialogu raczej spełzają na niczym, gdyż Pytia (jak każdy artysta) cechuje się egoizmem i uznaje, że jej zdanie jest, jeśli nie najważniejsze, to jedynie słuszne. I już. 

Aż w końcu brać studencka podniosła bunt. Poszło kilka skarg i protestów, najpierw do samej Madame Pytii, później do dziekana, wreszcie skończyło się spotkaniem-debatą przy udziale kilku szych z naszej uczelni, studentów i eterycznej prowadzącej. 

Przyznam się, że na spotkaniu nie byłam. Nie zdziwiły mnie jednak ogromne rozbieżności w zeznaniach różnych osób. Największe były, oczywiście, w relacji Pytia-reszta świata. 

Bossa, zgodnie z mą prośbą, narysowała swoją krótką interpretację spotkania:

Ja, na bazie jej szkiców i zeznań innych świadków, zrobiłam swoją. 

Kilka rzeczy musiałam zmodyfikować lub usunąć ze względów artystycznych (ściślej: artysta nie umiał oddać na rysunku osoby pani Brygidy :P ), ale ogólny zamysł chyba się udał;) Miłego oglądania.




7 komentarzy:

  1. Edzia:


    Lol, nie wiem kim jest ta nieokreślona Pani Pytia, ale rysunki oddają cały urok tego przedstawienia.

    A tak poza tym, czytając Twego bloga...
    Pomyśl kiedyś nad jego publikacją ;)
    Pozdrawiam SporKa i SporePe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Iza: Czy to Pani A.B czy pani Ewa P.T ?

    OdpowiedzUsuń
  3. bossa: winszuję! ;D najbardziej mnie urzekł student dmuchający balonik :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rumcajs: Ja nie do końca mimo wszystko wiem o co biega, ale ostatni obrazek mówi do mnie: "narkotyki to złoooo!" Nawet te miękkie

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe !!!
    matka dwóch "demonów ciemnoty i ignorancji" ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. van: Rumcajsie, Pytia nie wie co to narkotyki, powiedziałabym inaczej: Głupota to zło, nawet ta z tytułem naukowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym nawet: ZWŁASZCZA ta z tytułem naukowym XD

      Usuń