wtorek, 31 stycznia 2012

Na zapowiedzi



...ale na razie proszę Was o cierpliwość. Jestem pozbawiona tabletu (sama się go pozbawiłam wyjeżdżając na drugi koniec Polski, a może i Syberii, bo te temperatury zdecydowanie nie budzą skojarzeń z ojczyzną). Ale kres zmagań z komiksem jest bliski i za tydzień, najdalej za dwa ukaże się on na stronie.

Tymczasem, aby nieco odkurzyć bloga, postanowiłam dodać ów wpis inaugurujący nowy rok 2012 (i będzie to wpis jeszcze styczniowy:) Wyrobiłam się! Hurra!). Możliwe, że w najbliższym czasie zmieni się nieco wygląd strony, pojawią się też kolejne próby rękodzielnicze (tym razem spodobały mi się spinki-kwiatki) oraz pisarskie (jedna – już jutro). Nie, nie, wcale nie chcę w ten sposób zmieniać oblicza bloga. Miał on być przede wszystkim szkicownikiem i taki będzie. Liczę na to, że przełamię wreszcie paskudne nieróbstwo i zrealizuję swoje rysunkowe pomysły, którymi później będę mogła się tu pochwalić.

Natomiast nowinki z życia osobistego wyglądają tak:

Od października zeszłego roku ja i luby Rumcajs jesteśmy członkami elitarnej grupy o nazwie Stowarzyszenie Zdeklarowane Stare Panny.
Spotkanie założycielskie odbyło się w owym październiku, w Krakowie, w mieszkaniu koleżanki K. Ja, jako osoba już zamężna, zostałam mianowana przewodniczącą sekcji kombatantów/absolwentów/weteranów/zwłok (ustalenia co do ostatecznej nazwy w toku), do której został także przydzielony luby Rumcajs. Stowarzyszenie działa sobie prężnie, miało już pierwszy zjazd (w Sylwestra), na którym wybrano logo (moje to dziecko, hehehe), tylko do spisania statutu jakoś się nie możemy zabrać. Ale co się odwlecze, to nie uciecze…

Sesja była krótka, lecz bolesna, bo złośliwi prowadzący skumulowali wszystkie oddania i pierwsze terminy egzaminów w jednym tygodniu. Powód – Euro 2012. Przyjęłam strategię zdawania na żywioł, czyli chodzenie na egzamin bez poprzedniego przygotowania się lub z przygotowaniem mizernym, z nadzieją na łut szczęścia. Udało się – sesja zdana.

W skutek tego, że na uczelni zmieniłam nazwisko w połowie semestru, doktorzy zaczęli mnie tytułować w wieloraki sposób. Najpierw wpisywali mnie na listy jako Spore_Ka Sporekaowa,  potem jako Rumcajsowa, aż jeden prowadzący na liście wyników z egzaminu wymienił mnie jako Rumcajsowa-Sporekaowa. Doszłam do wniosku, że najwyraźniej mam roztrojenie jaźni i funkcjonuję na uczelni jako trzy osoby.

Dlatego postanowiłyśmy zacząć mówić o sobie w liczbie mnogiej. Przynajmniej do czasu aż nam się nie znudzi...

I to by było na tyle. Do zobaczenia jutro.

3 komentarze:

  1. Rumcajs: Ale na zapowiedzi to my dalim pół roku temu? A i tak przeinaczyli ci nazwisko...

    OdpowiedzUsuń
  2. Edka:
    Ja Ci zazdroszczę tej taktyki zdawania egzaminów :D
    Bo w moim przypadku ona nie działa :D Pani Rumcajsowo - Sporeka(ł)owa :*

    Przywieź nam śniegu z tej Cyberii, bo mrozu mamy i już nie chcemy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak!...Spinki, kwiatki, itp. wyroby są warte pokazania. Jeśli wyszły tak, jak zielony anioł, to już w ogóle:)
    A strategii w przypadku egzaminów to i ja Ci zazdroszczę, też bym tak chciała.
    w przypadku nieporozumień z nazwiskiem, to zawsze można to wykorzystać...funkcjonowanie jako 3 osoby, to prawie jak mieć siostrę/brata bliźniaka :) ...albo jak kameleon.

    OdpowiedzUsuń