piątek, 8 marca 2013

Z życiorysu + eSKaPeBowskie plakatowanie

Witajcie!

Marzec zaczął się na dobre, niedługo przyjdzie wiosna. Tymczasem, jak słusznie zauważyła koleżanka AMI, wciąż nie zdążyłam zainaugurować roku 2013 na blogu! Zgroza! Zabieram się zatem do roboty.

Przy takich okazjach blogerzy zazwyczaj chwalą się statystykami, ja jednak na takowe się nie skuszę, gdyż na razie nie przedstawiają się zbyt optymistycznie :] Niemniej jednak miło mi się ogląda wciąż podnoszący się pasek licznika odwiedzin - fakt, że od czasu do czasu ktoś tu jednak zagląda, dodaje motywacji. Szkoda, że jeszcze nie pomaga rozciągnąć doby, bo czasu ostatnio bardzo mało. Za to zajęć przybyło... Udało mi się załapać najpierw na praktyki, potem na pracę. Ponieważ posada jest bardzo zajmująca, na pisanie dyplomu pozostają mi wieczory i weekendy. No i nie byłabym sobą, gdybym od czasu do czasu nie wspomogła tego czy tamtego znajomego machając jakąś grafikę. Efekt taki, że na bloga przez ostatnie trzy miesiące czasu już nie starczyło...

Do grona osób, któremu wykonywałam drobne grafiki, zaliczają się też znajomi i przyjaciele z rzeszowskiego SKPB. O owej urokliwej mieszaninie przewodników studenckich, ich sympatyków oraz osób mniej lub bardziej powiązanych wspominałam już kiedyś na blogu (patrz: tutaj) i czuję się z nią emocjonalnie związana. Tym bardziej, że z tego samego środowiska wywodzi się wielu moich dobrych przyjaciół, w tym też wszyscy członkowie elitarnego Stowarzyszenia Zdeklarowane Stare Panny (więcej: tutaj). I to właśnie od eSKaPeBowców, za pośrednictwem koleżanki Foki (zachęcam do zaglądania na jej górsko-podróżniczego bloga: http://szwendacz-foczuni.blog.pl/) dostałam ostatnio kilka przyjemnych zadań graficznych do wykonania. Były to plakaty rajdów kołowych.

Pierwszym zleceniem był plakat na październikowy wyjazd pt. "Jesienne Harce". Początkowo powstał w wersji ciemnej, ostatecznie na prośbę zleceniodawczyni zmodyfikowany na "biało":



Przy drugim zleceniu ("Puchar Panny", czyli nieformalne kołowe zawody narciarskie) zaczęłam się rozkręcać. Powstał plakat minimalistyczny, syntetyczny, z nutką etno (jak na razie - mój faworyt):


A oto najmłodsze dzieło, z tego, co słyszałam, przyjęte entuzjastycznie przez odbiorców - typowo już komiksowe podejście, inspirowane starym, dobrym von Mackensenem (tych, którzy jeszcze nie znają mojego ulubionego pruskiego generała z I wojny światowej - odsyłam tutajtutaj):


Ostatni plakat wciąż jest aktualny. Dlatego w imieniu rzeszowskich Przewodników Beskidzkich - serdecznie zapraszam na rajd!

7 komentarzy:

  1. Rumcajs: Może jak ci przybędzie odwiedzin to wzorem mojego ulubionego bloga motoryzacyjnego wprowadzisz jakieś gadżety do kupienia/wygrania (np. miniaturowe naklejki w kształcie twoich plakatów, albo długopisy z logo biegającego wróbla)?

    OdpowiedzUsuń
  2. van: Albo cukierki opakowane w papierek z tą panią z palcem :D Mogłyby pomóc w kuracji odchudzającej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochani, perspektywa własnych blogerskich gadżetów jest kusząca (zwłaszcza pomysł z "dietetycznymi" cukierkami bardzo mi się podoba) :D Ale póki nie zadbam o systematyczność wpisów chyba nie mam co na to liczyć. Może kiedyś...?

      Usuń
  3. No no, miło widzieć, że mam taką siłę w motywowaniu innych :D Widzę, że w 2013 Rodacy do pracy, pogratulować, pogratulować!

    A tak na marginesie, to ta lady z ostatniego plakatu ma w sobie coś z muminkowego włóczykija... Aż się łezka w oku kręci na wspomnienie lat dziecinnych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AMI, chyba każdy górołaz ma w sobie coś z Włóczykija ;) To dla wielu niedościgniony ideał. Tak samo jak dla mnie - Mała Mi. Ta książkowa oczywiście, nie kreskówkowa.

      Usuń
    2. No to teraz napiszę coś strasznego, ale ja zawsze najbardziej lubiłam... Bukę! Tak, wiem, była mroczna, ale miała w sobie to "coś" i zamiast się jej bać, czekałam z niecierpliwością aż się pojawi! Ok, ok, teraz już koniec offtopa :-)

      Usuń
    3. AAaaa, no tak, jak mogłam zapomnieć o Buce! Też ją uwielbiałam :D Odcinki bez Buki (i książki też!) były odcinkami straconymi. No, może jeszcze hatifnatowie czasem ratowali sytuację - też wprowadzali ten tajemniczy, mroczny klimat...

      Usuń